wtorek, 2 lipca 2013

Recenzja aparatu Panasonic Lumix DMC-FZ8.



Światło:) 

Ale wracając do tematu;) W swojej krótkiej recenzji chciałam opowiedzieć o aparacie który zainspirował mnie do robienia lepszych zdjęć i sprawił, iż z "pstrykacza" przypadkowych źle skadrowanych ujęć stałam się fotoamatorem:)
            A więc od początku. Aparat Lumix DMC-FZ8 kupiłam w 2007 roku krótko po jego premierze (01.31.07) - po to aby uwieczniać rodzinne imprezy i zapełnić wiejące pustką albumy - do których od czasu kiedy popsuły się wszystkie aparaty na kliszę domowego użytku, nikt już nie zaglądał...
            Łatwość powstawania cyfrowych klatek oraz  możliwość przeglądania i selekcjonowania  ich na ekranie własnego komputera, sprawiła, że przekonałam się do robienia zdjęć na dobre. Od tej pory aparacik o niewielkich gabarytach stał się moim najlepszym towarzyszem nawet wtedy, kiedy wychodziłam z domu na krótko, lub wyjeżdżałam całkiem niedaleko. Do tego wspomnieć trzeba, iż w tym maleńkim (w porównaniu do lustrzanek) body drzemie wielka moc. Matryca 7,2 (CCD) Mp i obiektyw Leica DC Vario-Elmarit o świetle F2.8 -3.3 (max F8), oraz 12-krotny zoom (+ 4 razy zoom cyfrowy, lub dodatkowo + 18 razy optyczny po zredukowaniu rozdzielczością do 3 Mp ), dają spore możliwości. Fotografia rodzinna, portrety, fotografia przyrodnicza to niektóre tylko przykłady zastosowania tego aparatu. A nawet wykorzystanie go do bardziej zaawansowanych zadań takich jak makrofotografia nie stanowi problemu, gdyż aparat posiada nastawienia manualne i po podłączeniu do niego konwertera makro, możemy uzyskać efekt wcale nie gorszy niż z amatorskiej klasy sprzętu na małej klatce. Do tego tryb seryjny (od 3 do 7 kl/s) oraz szybkość migawki do 1/2000s, sprawiają, iż fotografia reporterska też jest wykonalna. I tu się pochwalę, sprawdziłam na własnej skórze - zdjęcie które zrobiłam reportersko w 2009 podczas Zlotu Żaglowców Baltic Sail w Gdyni, pozwoliło mi wygrać moją pierwszą lustrzankę:) Do tego aparat sprawdził się również przy wydruku formatu A3 - zdjęcia o tym formacie wysyłałam na wyżej wspomniany konkurs. Oczywiście osobiście uważam, że najlepsza  jakość wydruku  zdjęć z 7,2 MP to taka do A4, ale w sytuacji ekstremalnej takiej jak A3 kompakt też dał sobie radę:) W Lumixie FZ8 możemy również odnaleźć inne parametry znane z lustrzanek takie jak możliwość zapisu w plikach RAW, dość szeroki zakres czułości (do 3200) i pól AF (wielo i jednopolowy AF w różnych kombinacjach), ręczne ustawienia balansu bieli czy kompensacja ekspozycji (+/- 2 EV co 1/3 EV) oraz 3 tryby pomiaru światła (wielopunktowy, centralnie ważony i punktowy). Ale nie jest to aparat tylko dla zaawansowanych użytkowników. Dla osób które dopiero zaczynają swoją przygodę z fotografią godne plecenia są rozbudowane tryby tematyczne (tu również osobny tryb o nazwie "wysoka czułość"), system optycznej stabilizacji obrazu MEGA O.I.S., czy tryby ekspozycji takie jaka priorytet przysłony i migawki, dzięki którym bez problemu -  nie ustawiając czasu i przysłony ręcznie uzyskamy np. piękny portret z rozmytym tłem. Do tego wszystkie  te funkcje  rozmieszone są w bardzo czytelnym (2,5 cala wyświetlacz) i prostym do obsługi menu, i na intuicyjnych przyciskach funkcyjnych. Więc Lumix FZ8 to na pewno aparat, w którym każdy fotoamator znajdzie coś dla siebie.

Dlaczego wybrałam do recenzji kompakt, mimo, iż posiadam jeszcze dwie lustrzanki? Odpowiedź jest prosta - i wcale nie jest nią, moja sentymentalna więź z Lumixem - bo to od niego wszystko się przecież zaczęło...
Po prostu uważam, że zaawansowany aparat kompaktowy jest doskonałą opcją dla każdego. Dla osób, które fotografują okazjonalnie, dla tych którzy odkryli w fotografii swoje hobby i aparat w telefonie przestał im wystarczać, jak i nawet dla posiadaczy lustrzanek - gdyż sama z własnego świadczenia mogę stwierdzić, że to właśnie mój ukochany kompakcik pozwolił mi na zrobienie najbardziej wartościowych i unikatowych zdjęć w moim życiu - ponieważ zawsze gdy działo się coś niesamowitego miałam go przy sobie. Ten mały aparacik (375 g. z akumulatorkiem i kartą) jest stałym elementem wyposażenia mojej torebki podobnie jak telefon, portfel czy lusterko i błyszczyk:) A lustrzanka? Pakuję ją w plecak lub torbę razem z obiektywami i lampą wtedy kiedy mam konkretny plan np. sesję foto, lub gdy jestem umówiona na wspólny plener ze znajomymi z kółka fotograficznego. Dlatego zdecydowanie odradzam zaczynania swojej przygody z fotografią od lustrzanki - to może być doświadczenie nieco zniechęcające. Waga sprzętu, jego zaawansowanie, o którym najczęściej nie mamy pojęcia na początku, może odebrać radość z beztroskiego robienia zdjęć. A przecież o to chodzi - żeby zapalić się do tego, pstrykać wszystko i wszędzie, i cieszyć się tym jak dziecko - a na artyzm przyjdzie jeszcze czas...
          Do niekwestionowanych zalet aparatu Panasonic Lumix DMC FZ8 na pewno zaliczyć możemy jasną profesjonalną optykę Leiki, dostępność formatu RAW, duże możliwości doboru ekspozycji dzięki pracy na manualu (60 - 1/2000), ręczne jest również ustawianie ostrości co daje kapitalne efekty przy wykorzystaniu w makrofotografii. Lumix FZ8 posiada również bracketing ekspozycji, spory zoom o wszechstronnej ogniskowej (o nominale 6 - 72 mm) i możliwość kręcenia "jakichś" filmów (848 na 480 (16:9), 640 na 480, 320 na 240, 30 kl./s, 10 kl./s) - gdyby ktoś miał już bardzo taką potrzebę:). Aparat jak na swoje niewielkie rozmiary odznacza się dość dobrą ergonomią i solidnym wykonaniem korpusu, mimo iż obudowa jest z plastiku. Na pochwałę zasługuje również łatwość obsługi wynikająca z przejrzystości menu. Niektórzy narzekają na nieporęczny joystick oraz brak możliwości podłączenia zewnętrznej lampy. Cóż jest w tym ziarnko prawdy, aczkolwiek nie wymagajmy cudów od aparatu w tym przedziale datowym (rok produkcji) i cenowym. Dla mnie "joy" jest znośny, a co do lampy - wewnętrzna, do amatorskich zastosowań spokojnie daje sobie radę. Mamy tu do dyspozycji takie opcje kontroli błysku jak redukcja efektu czerwonych oczu, synchronizacja z długimi czasami, błysk wymuszony, czy korekta siły błysku (+/- 2 EV co 1/3 EV). Opinie są też podzielone co do żywotności baterii. Lumix FZ8 zasilany jest akumulatorem litowo-jonowym (7,2 V, 710 mAh), który mi osobiście wystarcza na ok. 3-4 godziny intensywnego robienia zdjęć. Czy to dużo czy mało? To już sprawa raczej indywidualna, tak samo jak subiektywne jest pojęcie "intensywne robienie zdjęć":)
         Co do wad, bo należy o nich wspomnieć, choć są w mniejszości:) Do najbardziej odczuwalnych moim zdaniem należą szumy zaczynające się  praktycznie już od 400 ISO. Mimo, iż w porównaniu do bardzo udanego - modelu FZ7, sprawą priorytetową dla producentów było m. in. podniesienie zakresu czułości w Lumixie FZ8 (dzięki czemu aparat ten uzyskał ISO 1250 + tryb wysokiej czułości do ISO 3200), to parametr ten nie spełnia do końca moich (i z tego co czytam na forach - nie tylko moich) oczekiwań. Oczywiście wydajność i jakość sensora została w porównaniu do poprzednika poprawiona, ale i tak ISO wydaje się być "piętą achillesową" tego aparatu. Wspominam o tym, gdyż parametr ten wpływa istotnie na jakość obrazu. Aczkolwiek jeśli chodzi o wady to wciąż chyba mało ich w porównaniu z zaletami, prawda? No dobrze skoro jeszcze do czegoś przyczepić się muszę to powiem o swoich odczuciach co do Autofocusa. Trzeba przyznać, że jest dość szybki, ale jak w większości kompaktów najlepiej sprawdza się przy dobrym oświetleniu, i - jak  w przypadku większości kompaktów z tej półki, przy zbyt wysokim z kolei oświetleniu, AF wariuje - po prostu się gubi.

Powyższe podsumowanie jest dla mnie tylko dowodem na to, że w wielu sytuacjach mimo niedoskonałości technicznych i ubytkach w jakości zdjęć kompakty mają przewagę nad lustrzankami, są niewątpliwie
niedoścignionymi "łapaczami niepowtarzalnych chwil", królami mistrzowskich dzieł przypadkowego i jednocześnie "decydującego momentu" jak z fotografii Cartier-Bresson'a. Dlatego sama zamierzam sprawić sobie lepszy kompakt (marzenie - i tylko marzenie na razie: Leica M lub FUJI X-pro1 - (:aaaahhhhhh:)). Aparacik, o którym tu się rozpisuję ma już ładnych parę lat, a rynek fotograficzny od tamtego czasu rozwiną się bardzo - superzoomy o dopieszczonych matrycach o naprawdę imponującej rozdzielczości (nawet 16 mln pixeli) i czułości ISO (nawet do 13000), uchylne ekrany, możliwość kręcenia filmów w jakości HD. Kto by nie chciał mieć takiego cudeńka w swojej torbie na co dzień? No ja chcę na pewno:) Do tego w wyniku paroletniej już obserwacji doszłam jeszcze do jednego wniosku. Szczególnie odnosi się to do fotografii ulicznej. Robiąc zdjęcia kompaktem jestem anonimowa, i często mogę podejść bliżej sytuacji, którą chce sfotografować. Będąc uważana za "turystę", a nie "profesjonalistę", nie peszę osób które fotografuję. Zdarzyło mi się już, że po wyciągnięciu z torby lustrzanki ludzie zaczęli traktować mnie wrogo. Czy wam, nie zdążyła się nigdy podobna sytuacja np. kiedy przebywaliście na wakacjach w innych krajach? Są kultury - społeczeństwa, dla których widok człowieka mierzącego w nich wielkim aparatem z jeszcze większym obiektywem wywołuje co najmniej oburzenie, tak jest np. w Maroko.

           Na koniec jeszcze jeden optymistyczny akcent, słowo klucz - które usłyszałam od jednego ze swoich mistrzów, kiedy "marudziłam" że nie mam lustrzanki: "Nie aparat robi zdjęcie tylko człowiek" - może banalne, słyszałam to już wcześniej wiele razy - tylko musiałam mieć czas żeby to zrozumieć. Można mieć najlepszą lustrzankę i robić kiepskie zdjęcia, i można mieć tylko kompakt i "widzieć" wspaniałe kadry. Bo te kadry zapisane w postaci cyfrowego pliku, to negatywowe obrazy naszego własnego postrzegania. Będąc cierpliwymi i wrażliwymi obserwatorami,  możemy zobaczyć magię utkaną ze światła w miejscach, ludziach, sytuacjach na pozór zwykłych...

         A teraz parę fotek, które zaświadczą o tym, o czym pisałam wcześniej - czyli, że taki mały aparat to duże możliwości, a ja wykorzystywałam ten potencjał robiąc zdjęcia ludziom, pejzaż miejski i przyrodę, koty, pieski i mewy też nie zdołały przede mną uciec, a nawet zabrałam aparat do kuchni:) W tej chwili mając do dyspozycji lustrzankowe aparaty nieco ograniczyłam zasięg mojego kompaktu, i do zdjęć które tworze koncepcyjnie, ze względu na lepszą jakość obrazu i mniejszą głębie ostrości używam lustrzanki. Natomiast do zdjęć robionych spontanicznie najczęściej w podróży, lub gdy jestem gdzieś na mieście zajęta zupełnie czym innym i nawet nie myślę o fotografii, lub spotykam się ze znajomymi, zawsze mam pod ręką Lumixa. Po prostu jest i gdy pojawia się okazja zostaje użyty:)
Mam nadzieję, że ktoś da rade obejrzeć tyle zdjęć naraz;) Wiem sporo tego - ale właściwie pisząc ten post zdałam sobie dopiero sprawę ile zdjęć zrobiłam moim małym aparatem, a kolejne jeszcze przede mną:)


Pierwsza moja modelka - siostra:)
Obie z siostrą uwielbiamy podróże - te małe i duże:)


Gdynia - Baltic Sail 2009, żałuje bardzo, że nie miałam na tyle odwagi żeby podejść i poprosić o zapozowanie (dziś już bym nie miała tych oporów - ale wiadomo jak to jest na początku;)), a nóż by się udało i byłaby z tego niesamowita sesja:) Ta dziewczyna świetnie współgrała z żeglarskim klimatem jaki wtedy panował podczas zlotu. Myślę, że jej ubiór też nie był przypadkowy, i do tego to miejsce - nasz cudowny Dar Młodzieży:)) A może właśnie była to dziewczyna jednego z tych przystojnych marynarzy, która z utęsknieniem wypatruje ukochanego:)
Całkiem niedaleko mojego domu (ok. 2 km) jest urokliwe miejsce do którego prowadzi polna droga. Kolejno mijamy niewielkie jezioro, mały pełen niesamowitych polanek las i wychodzimy na "górce"- a właściwie nasypie na którym znajdują się tory kolejowe. Tutaj akurat moi modele leżą na wspomnianej wyżej "górce" i za plecami mają znajdujący się niżej las. Ale kiedy patrzymy od strony lasu ku górze np. pod wieczór (złota godzina), i do tego akurat przez pomarańczową kulę słońca przejeżdża ciuchcia widok jest jeszcze bardziej imponujący:)
Tczew to miasto zachowane w kolejowym klimacie. Tczewski dworzec PKP jest dość duży i tu już pojawia się spore pole do popisu - miejsce w sam raz na sesje:) Sam budynek dworca to współczesna nieciekawa bryła - kiedyś miałam przyjemność przejrzenia fotek archiwalnych i budynek z przed wojny to była naprawdę architektoniczna perełka, więc żal. Za dworcem natomiast znajduje się pokaźne torowisko, na bocznicach stoją lokomotywy, a nad naszymi głowami rozciągają się poprzerzucane z jednego końca miasta na drugi żelazne mosty. Na uwagę zasługuje również bulwar nad Wisłą - jest gdzie spacerować. Po prawej stronie (patrząc za tym Panem ze zdjęcia w WB) mamy jeszcze jedną fotograficzną atrakcje, drogowo - kolejowy "Most Lisewski", który niesamowicie prezentuje się zarówno w dzień jak i w nocy. A kiedy jadąc mostem przedostaniemy się na drugą stronę - na tzw. tczewskie łąki (które widać na zdjęciu w WB), możemy uwiecznić nie jedną fascynującą panoramę starej części miasta. No dobrze ale więcej już nic nie powiem, licząc na to, że mimo, iż Tczew nie jest miastem typowo turystycznym, ktoś skusi się, i specjalnie lub jadąc do Trójmiasta (30 min. od Tczewa) postanowi zrobić sobie tutaj fotograficzny trip..warto..
Zdjęcie poniżej zostało wykorzystane w pokonkursowym wydawnictwie pt. "Polska jest niezwykła". Album jest przepiękny - na 224 stronach (format A4) mamy 300 oryginalnych zdjęć z całej Polski od morza aż do Tatr, na świetnej jakości papierze. Polecam:)
Sopocki kocurek. W kolorze - rudy tak jak ja:). Który podobnie jak ja, uwielbia przemierzać miejskie chodniki w poszukiwaniu ciekawych miejsc:)
Morze moje ukochane:). Niewyczerpany dla mnie temat, dostarczający mi wciąż to nowych inspiracji. Morze jest moją pasją pod każdą postacią:) Kiedy spaceruje i medytuje jednocześnie:) zanurzona myślami w odległy horyzont, albo kiedy zakopana w cieplutki piasek czytam moje ulubione książki..lub z drugiej perspektywy - gdzieś na łódce dużej, małej..a cokolwiek bym tam nie robiła, zawsze robię zdjęcia:)
Koty z Czarnej Wody (ok. 20 km od Czerska, Czersk ok. 30 km od Chojnic)
Jeden z plenerów starogardzkiej grupy fotograficznej. Myślę, że tak profesjonalną, wytrwałą (wytrzymała w kompletnym bezruchu i z uśmiechem od ucha do ucha;) prawie 15 minut) modelką, nie pogardziłby nawet Marcin Tyszka:)

 
Wieczorek
indyjski, a na nim malowanie henną. Również dałam sobie zrobić na ręce takie cudo - niestety trwałość prawdziwego tatuażu to to nie jest;)


Gdańsk - pracownia ASP, wydział rzeźby. Z pozoru prace nie udane - jak się dowiedziałam od ochroniarza, bezwartościowe, jednak nie dla mnie:)

A tu już moja inspiracja powyższymi rzeźbami. Rzeźba "żywa", też zepsuta bo bez głowy;) Model - brat.
Gdańska Marina.
Jeszcze coś z Tczewa - mają tam również cudowny park:)
 Kadry z  pleneru foto:) Tym razem w zimowej aurze..




Kolejne 3 fotografie wiosenne (w tym 2 podwójne) są przykładem na to, że w poszukiwaniu ciekawych ujęć nie trzeba wcale podróżować bardzo daleko. Inspiracją może być nasz własny ogród, ścieżka wiodąca przez podwórko, przy której kwitną żółte mleczyki, czy pola i łąki:)


Lato w Pelplinie - plener foto.
Mała głębia ostrości w kompakcie jest? - jest:)



Parę nocnych ujęć...
Lumix FZ8 + statyw, i już mamy świetny zestaw do nocnej fotografii.

Gdynka:) Miasto w którym kiedyś będę mieszkać:)
Któraś z gdańskich plaż:)
Gdańsk - widok z jednego z licznych punktów widokowych.
I to morze..tak szumi;)

Sopot.
Gdańsk - most którym drepczemy, schodząc z ulicy Długiej w kierunku Ołowianki. Wystarczy stanąć na moście i łapać kadry - zarówno te nieożywione jak i turystów:)
Hmm, rowerki na ulicy Długiej;)
Z lewej - starogardzki park, z prawej - takie cudeńka i do tego prawdziwe chaty kociewskie w większości zamieszkałe, odnaleźć możemy w wioskach poukrywanych w lasach gminy Osiek:) 
Inne zastosowanie dla herbaty z cytryną...
Warsztat mojego ojca - w którym jest mnóstwo starych zardzewiałych narzędzi, wszystkie mają zdjęcie;)
Moje słowa są tu zbędne..
Sopot:)

Konkurs Elle w jednej z gdańskich galerii handlowych, na pierwszym zdjęciu jury, na drugim - modelki obecne i te przyszłe:)

Mój pierwszy fotoreportaż - Baltic Sail 2009 , Gdynia:)







Ja w kuchni - rzadki widok więc zdjęć też mało:)


Zdjęcia są zoptymalizowane do internetu i dlatego nie posiadają danych exif, ale oczywiście ja:) posiadam pliki w pełnej rozdzielczości, więc w razie pytań o warunki ekspozycji którejkolwiek z fotografii chętnie podzielę się informacjami:)